Niewidzialna

Niewidzialna
<3

wtorek, 8 października 2013

Deszcz.

Dzisiaj miałam straszny dzień, 8 godzin w szkole, dostałam dwóję z matematyki a w dodatku cały dzień łażenia po różnych dziwnych sklepach z mamą... chciałam się wyżalić mojemu najlepszemu przyjacielowi więc umówiłam się z nim na rynek. Zanim przyszłam już tam siedział mniej więcej 15 minut. Uciekł mi autobus i musiałam poprosić mamę żeby mnie podwiozła... Chciałam mu powiedzieć wszystko, jaki miałam dzisiaj straszny dzień, że pisałam sprawdzian z matematyki i dostałam dwóje, że uciekł mi autobus i że znienawidzone dziewczyny z mojej klasy mnie znów obgadują... Jak tylko wysiadłam ze samochodu Szymon podbiegł do mnie i mocno przytulił. Chyba tylko on wie kiedy mam zły humor, w sumie tylko przy nim mówię tak dużo (mam na myśli 2/3 zdania przez godzinę). Poszliśmy na ławkę sobie usiąść i już chciałam mu wszystko powiedzieć ale powiedziałam jedno zdanie i mnie zatkało. Nie potrafiłam nic więcej powiedzieć. Nic. Starałam się, ale mi to nie wychodziło. Udało mi się tylko wyjąkać " miałam dziś straszny dzień..." i wydaje mi się, że dodałam jeszcze coś w stylu " przepraszam, że na mnie musiałeś czekać ale mi uciekł autobus". Po 30 minutach siedzenia na ławce i próbie mojej konwersacji z Szymonem zaczęło padać. Zaczęliśmy szybko uciekać przez deszczem (o ile to w ogóle możliwe), pobiegliśmy do kawiarni. Ja zamówiłam gorącą herbatę a On sobie zamówił gorącą czekoladę. Siedzieliśmy i po woli piliśmy nasze ciepłe napoje. Wymieniliśmy parę zdań na temat pogody i szkoły, oraz wrednych dziewczyn które mnie obgadują. Szymon jest chyba jedyną osobą, z którą rozmawiam. Jest chyba jedyną osobą która chce ze mną rozmawiać. Jestem bardzo nieśmiała i z trudem przychodzi mi nawiązywanie kontaktów z kimkolwiek.
Jak skończyliśmy pić i znudziło nam się siedzenie w kawiarni Szymon wpadł na dziwny pomysł. Niedaleko kawiarni oraz rynku znajduje się park. Mój przyjaciel stwierdził, żebyśmy do niego poszli i troszkę się powygłupiali. Zgodziłam się bo co innego mielibyśmy robić. Akurat dzisiaj były obchody z okazji rocznicy założenia naszego miasta więc odbywały się różne zabawy i muzyka głośno grała. Dziwię się tylko, że było tak wiele ludzi, którzy stali moknąc w deszczu. Szymon i ja poszliśmy na drugi koniec parku i zaczął ze mną tańczyć. W deszczu. Było mi potwornie zimno, krople deszczu spływały po moim ciele a ja po prostu z nim tańczyłam. Wygłupialiśmy się i śmialiśmy, cali mokrzy. Później poszliśmy do ludzi, którzy bawili się gorzej od nas. Prawie wszyscy mieli skwaszone miny i prawie nikt nie tańczył. Nagle wszedł na scenę zespół rock'owy a Szymon porwał mnie do tańca (o ile to coś co wykonywaliśmy można nazwać tańcem). Niestety o 22 godz. spojrzałam na telefon a tam 5 nieodebranych połączeń od mamy.... o 22:30 byłam już w domu. Prze szczęśliwa i uśmiechnięta od ucha do ucha :) Tylko on mi umie tak poprawić humor ♥ i właśnie za to go kocham ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz